sobota, 30 marca 2013

Tak jest u mnie, Wielkanoc

Wielkanoc w moim domu nie jest tak wyczekiwana, jak Boże Narodzenie, chociaż jest to niewątpliwie ważniejsze święto. Wielki Tydzień to głównie porządki i przygotowywania. Nie wyobrażam sobie Świąt bez pójścia do Kościoła w Wielki Czwartek, Piątek, Sobotę i Niedzielę.
W Czwartek robimy dekoracje. Wielkanocną choinkę z bazi, barana z biszkopta, wydmuszki i stroik z bukszpanu, którego w tym roku nie mogłyśmy znaleźć pod grubą warstwą śniegu.


W Piątek moja mama piecze ciasta.Tradycyjnie: makowiec, sernik z brzoskwiniami i rodzynkami, szarlotka i babka cytrynowa. Mazurki nie są lubiane przez moją rodzinę.
W Sobotę rano gotujemy jajka, szynkę, boczek i kiełbasę wiejską. Potem wszystko to wraz z chlebem, solą i kawałkami ciast wkładamy do koszyka, przykrywamy chusteczką, ozdabiamy króliczkami, barankami, kurczakami z czekolady i idziemy poświęcić pokarm. Popołudniu pomagam robić sos tatarski, sałatkę jarzynową i sałatkę wiosenną.
Niedzielny poranek rozpoczynam Mszą Świętą, a później przyrządzamy na śniadanie żurek wielkanocny z majerankiem. U mnie nie ma takiego zwyczaju, jak dzielenie się jajkiem albo czymkolwiek innym. Po prostu zasiadamy do stołu przy świecy i jemy.
Niedzielne popołudnie oraz Lany Poniedziałek przeznaczone są do spotkań w rodzinnym gronie.




Święta rok temu:


2 komentarze:

  1. U Ciebie chociaż trochę czuć te święta, moja mama kompletnie nic nie gotuje, bo jeździmy do babci. :)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? Skomentuj! ;-)

Wysil się, napisz coś konkretnego!

"Poobserwujemy?" jasne, że TAK, jeśli spodoba mi się Twój blog.

Zawsze staram się odpisywać na komentarze z pytaniami.